Z okazji XXVIII Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce prezentujemy wystawę fotografii Jacka Szwica.
Moja wystawa nie jest dokumentem ani reportażem, choć łączy w sobie cechy obu tych gatunków, jest ona raczej fotograficzną opowieścią o pewnym etapie odradzania się lwowskiego żydostwa.
Od Shoah minęło już prawie osiemdziesiąt lat. W tym czasie, w normalnym siwecie powoli zabliźniały się rany i Żydzi mogli co piątek zapalać szabasowe świece. Niestety historia sprawiła, że Lwów należał wtedy do innego świata. Dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych do synagogi na powrót wniesiono Torę, zaczęto wydawać gazetę "Szofar", Żydzi zaczęli zakładać towarzystwa i spotykać się w odzyskanych lokalach. Teraz najmłodsi co niedzielę siadają na ławkach by uczyć się historii i języka dziadków, a potem śpiewają i tańczą. Tańczą też dorośli na szabasowych spotkaniach. Zakwitła nadzieja.
O tym właśnie próbuję opowiedzieć językiem fotografii. Kilkadziesiąt prezentowancyh na wystawie zdjęć, to zaledwie wycinek tego, co zobaczyłem i przeżyłem podczas częstych pobytów we Lwowie. Wchodziłem stopniowo w tamtem żydowski świat kierując się bardziej emocjami niż kanonami dokumentalisty. Fotografując zrezygnowałem z reporterskiego spojrzenia "chłodnym okiem". Dlatego też to co pokazuję ma charakter bardzo subiektywny.
Nie sposób tu wymienić wszystkich wspaniałych ludzi, których poznawałem pracując nad tym cyklem. Wszyscy oni bardzo mi pomagali, wprowadzając w świat lwowskich Żydów. Oni też są bohaterami moich zdjęć. Za co im serdecznie dziękuję. Shalom.
Jacek Szwic